Truyen2U.Net quay lại rồi đây! Các bạn truy cập Truyen2U.Com. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 ~ I came to the party

Chyba nie wielka ilość osób zna to uczucie. Gdy leżycie na łóżku, obok dwóch osób, w dodatku pijanych osób, które... no wiecie co robią.

Ja znalazłem się właśnie w takiej sytuacji. Miałem przyjść na imprezę, i po kwadransie się ulotnić, to znaczy wiecie... wrócić do domu i nie wrócić na imprezę.

Jednakże, mój bardzo mądry i troskliwy kumpel, stwierdził że mnie upije, i spróbuje mi kogoś znaleźć. Ku mojemu zdziwieniu, i oprócz tego że stawiałem opory co do upicia siebie, on tego kogoś mi znalazł. Ale nie byłem zachwycony, ponieważ jak i mój kumpel, tak samo ten chłopak, byli już dobrze nawaleni, więc ani jeden ani drugi nie wiedziałby, ani nie miał w tamtym momencie świadomości, co się działo i co się wydarzy.

Kiedy minął kwadrans, chciałem się ulotnić z imprezy, tak jak miało to wyglądać według mojego planu, jednakże nieznajomy którego dość dobrze znałem, wcisnął mi do ręki kubek z jakimś alkoholem, i kazał go wypić. Pod jego nieuwagę, wylałem zawartość do zlewu, i opłukałem kubek wodą, a następnie dolałem sobie tam wody z kranu.

Z jednej strony byłem szczęśliwy że on nie ma świadomości kim jestem, choć w życiu szkolnym dość dobrze się znamy, nawet za dobrze...

Siedząc na tej imprezie, więcej niż kwadrans, miałem wrażenie, że DJ puszcza jedną, i tę samą piosenkę od ponad samego początku, kiedy tylko przekroczyłem próg drzwi.

Wracając, do nieznajomego znajomego, który ledwo-ledwo trzymał się na nogach. Gdy przechodziliśmy obok mebli, na których stały kubeczki z alkoholem, on łapał za każdy kubek, zaraz potem jak poprzedni, zabierałem mu z ręki. 

Chłopak majaczył coś pod nosem, ale nawet ja nie byłem w stanie go zrozumieć.

- Jemu to już chyba wystarczy... - mruknąłem i zabrałem mu kolejny kubek z płynem odurzającym.

Chłopak odburknął jakieś przekleństwo skierowane w moją stronę. Jego buzia nagle zrobiła się zielona, i po chwili usłyszałem odgłos zwracania.

- Musiałeś? - powiedziałem do niego, ale wiedziałem że nie odpowie mi wyraźnie.

Przepchnąłem się z nim przez tłum ludzi, którzy w sumie, sami mimowolnie się odsuwali z każdym moim krokiem. Gdy doszliśmy do korytarza, chłopakowi znowu zachciało się rzygać, a ja nie przeżyłbym, gdyby zwrócił na moje buty, kolejny raz. Chłopak się schylił i otworzył buzię, a ja się odsunąłem, a w rezultacie chłopak poleciał na wyrośnięty kwiatek w doniczce.

- Masz szczęście. - mruknąłem i zabrałem go od doniczki.

Na szczęście wiedziałem jak się poruszać po tym domu, i wiedziałem gdzie jest pokój dla gości. Weszliśmy chwiejnym krokiem po schodach, co jakiś czas zatrzymując się aby złapać równowagę. Gdy dotarliśmy do pokoju, otworzyłem drzwi. W środku panował totalny mrok, więc stwierdziłem że zapalę światło, ale chyba nie działało, bo gdy wcisnąłem włącznik światło się nie zapaliło. Próbowałem jeszcze kilka razy, ale bez skutecznie, ponieważ nie udało mi się zapalić światła w pokoju.

Na szczęście obok łóżka stała lampka nocna którą, dało się zapalić, niemalże od razu.

Westchnąłem i położyłem go na łóżku. Zanim otworzyłem buzię, on sam zaczął się rozbierać. Odwróciłem się aby zamknąć drzwi, ale zatrzymały mnie jego ręce. Jego dłonie błądziły po moim brzuchu, ale gdy zjechał do bioder, odskoczyłem, na co on się uśmiechnął. Wiedziałem że jest nawalony, i to dość mocno, więc nie wierzyłem w nic co powiedział i co będzie mówił.

- No chooooć.... - mruknął bardziej wyraźniej.

- Nie, jesteś pijany, i musisz się przespać. - powiedziałem i odsunął go od siebie, ale on wracał do mnie jak bumerang.

- No weeeź... to ty-...lko chwila... - wybełkotał i przygwoździł mnie do ściany za nami.

Patrzyłem teraz w oczy, pijanemu chłopakowi, który od pierwszej klasy podstawówki mi się podobał, który w szkole średniej się nade mną znęcał, z powodu heterochromii - bo mam dwa różne kolory tęczówek, i to jest powód dla którego się nade mną znęcał.

Jego oczy były jaskrawo zielone, i lekko przeszklone, a jego policzki dostały rumieńców. Pomyślałbym że jest gejem, ale nie jest to możliwe, bo ma dziewczynę.

Pod moją nieuwagę chłopak przybliżył się do mnie na tyle blisko że byłby wstanie musnąć moje wargi. Praktycznie się już do mnie przysuwał, ale ja w ostatniej chwili się schyliłem, i chłopak cmoknął ścianę.

- Nie uciekaj... - powiedział i schylił się do mnie.

Nie chciałem go spoliczkować, bo wiedziałem że się porządnie wkurzy, więc wymyśliłem coś na szybko.

- A co z twoją dziewczyną? - powiedziałem i zakryłem się ręką. Chłopak wyciągnął rękę w stronę mojej twarzy, i zabrał moją rękę którą się zasłaniałem.

- Proszę... - wymruczał.

Przysięgam.. że gdyby nie to że miał dziewczynę, na 100% wiedziałbym że jest gejem. Zachowuje się strasznie dziwnie. Nie zachowuje się tak jak codziennie w szkole, tylko inaczej, nawet pod wpływem alkoholu nie zmieniłby się przy znajomych tak jak przy mnie.

Chciałem go jak najszybciej położyć do łóżka i żeby poszedł już sobie spać, ale on raczej miał inne plany.

- Na co się tak patrzysz? - zapytałem. Jego oczy wpatrywały się we mnie, i nie zjeżdżał nigdzie w dół nimi czy na boki, tylko ciągle patrzył się na mnie.

- Oczy...

- No i co z nimi. - przerwałem mu. Starałem się być czujny cały czas.

- Są-

- Brzydkie? Tak tak wiem. - znów mu przerwałem i wstałem z podłogi. Usiadłem na łóżku i ściągnąłem buty. Zabrałem poduszkę i koc z wierzchu kołdry.

- Piękne... - mruknął.

Zastygłem. Jak on mógł tak swobodnie to powiedzieć? Nienawidził moich oczu, wręcz napisał mi to sprejem na szafce, na szkolnym korytarzu, że moje oczy są dziwne, i nie są nawet piękne.

- Jesteś pijany. - odburknąłem i rozłożyłem dla siebie miejsce przy kaloryferze, pod oknem.

- Nei! - warknął i złapał mnie za nadgarstki. - Pozwól mi chociaż, spać z tobą! - burknął i się naburmuszył. Wciąż miał szkliste oczy i czerwone policzki.

- Co.. - zastygłem po raz kolejny. - Nie. - dodałem po chwili gdy mój umysł otrzeźwiał.

- Proszę... - oplótł mnie swoimi rękami, jakby zamiast nich miał macki. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i nie chciał puścić.

- Nie będę cię dotykał...Obiecuję... - mruknął mi do ucha i otarł się nosem o moją szyję.

Przysięgam, że zaraz zamknę go w łazience, i wypuszczę gdy wytrzeźwieje.

- Skąd mogę być tego taki pewien? - powiedziałem i odepchnąłem go od siebie.

Chłopak opadł na łóżko. Czułem w powietrzu jak się zaczyna denerwować, bo go odepchnąłem. Jestem tego pewien, że jutro wstanie, i będzie miał potężnego kaca, nie będzie nic pamiętał - co w sumie wyjdzie na moją korzyść, ale na jego nie korzyść. 

- Kayla.. - wymruczał i przysunął się do mnie znowu.

- Wiedziałem! - warknąłem i odepchnąłem go na łóżku znów, ale on kolejny raz się podniósł.

- Wiem, że lubisz tak ostro... - powiedział i pociągnął mnie do siebie. Prawie że na niego opadłem gdyby nie to że miałem ręce, i się na nich zatrzymałem, prawdopodobnie opadł bym na chłopaka pode mną.

Cholera jasna! Co ja mam teraz zrobić?! Kątem oka widziałem jak wyciąga ręce w stronę moich pleców, jakby chciał mnie do siebie przycisnąć. Poczułem wibracje telefonu. Jego telefonu, bo do mnie nikt o tej porze by nie wydzwaniał.

Chłopak kontynuował to co wcześniej robił, ze swoimi rękami, a ja zacząłem na szybko myśleć jak się wywinąć.

- Śpij, jutro pogadamy. - powiedziałem mu to, patrząc prosto w jego oczy.

Patrzyłem jak jego oczy powoli się zamykają, a ja z ulgą mogłem z niego zejść. Byłem tak szczęśliwy że w końcu zasnął, że mogłem zacząć krzyczeć, ale niemalże od razu po tym gdy otworzyłem buzię, sobie ją zatkałem. Powiem coś głośniej, to od razu się debil obudzi. Jak mocno trzeba mieć zrytą banię, i się tak nachlać?

Westchnąłem i zszedłem z niego. Widziałem jak z jego kieszeni wysuwa się telefon, który wciąż wibruje. Kto to może być?

Wziąłem jego telefon i włączyłem wyświetlacz, na którym zaraz pojawił się spam wiadomości od Kayli. Nie chciałem czytać wiadomości, ale gdy się wyświetliło dużymi literami "ZABIJĘ GNOJKA" pomyślałem sobie, że może jednak zostawię jego telefon i on sobie zobaczy jutro co się działo.

Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Czułem że jestem brudny, ale nie mam ciuchów na zmianę, a nie zostawię tego debila na pastwę jakiś napalonych dziewczyn, które są tak samo pijane jak on.

W końcu zostałem. Leżałem obok niego i starałem się wyobrazić że obok mnie on tak naprawdę nie leży, i że to tylko porąbany sen, który zaraz się skończy...

***

Spałem sobie smacznie, gdy obudził mnie potężny ból w żebrach. Gdy uchyliłem oczy zobaczyłem cienie na ścianie, w dodatku się poruszały. Zaraz po krótkiej chwili usłyszałem jęki za sobą...

~ No on to sobie chyba jaja robi.... - powiedziałem w myślach i zamknąłem oczy. Starałem zasnąć, i na początku nawet mi to wychodziło, ale do póki nie zaczęli się wiercić... wtedy to był jakiś koszmar...

Cudem udało mi się zasnąć, sam nawet nie wiem jak...

***

- Cholerny budzik.. - mruknąłem zaspany i wyłączyłem telefon.

Zmusiłem swoje obolałe ciało aby usiąść. Rozejrzałem się po pokoju, i dostrzegłem masę porozrzucanych ubrań, od bielizny po przez buty, kończąc na bluzach i koszulkach. Odwróciłem się w stronę debila, bynajmniej miałem nadzieje że będzie tam leżał.

Na szczęście, on tam leżał, i czułem się spokojny, że niczego nie normalnego nie odjebał. Jednakże obok niego leżała jakaś rozmazana, na twarzy dziewczyna. Średnio przypominała dziewczynę tego idioty, ale stwierdziłem że nie będę ich budził, bo jeszcze debil się na mnie wkurwi porządnie.

Pozbierałem swoje rzeczy, a miałem tylko buty i telefon, i niemalże od razu wyszedłem z pokoju. Udałem się na korytarz i poszedłem do drzwi. Jednak mój kumpel jeszcze mnie zatrzymał.

- Ale mam kaca... - wymruczał i złapał się za głowę. - Nie śpisz już? - zauważył mnie.

- Jak widać. - powiedziałem i złapałem za klamkę. - Idę do domu się umyć... i ogarnąć do szkoły. - powiedziałem i szarpnąłem drzwi.

- Co się wczoraj działo? - zapytał, a ja westchnąłem. Jak dobrze że on nic nie pamięta. Nawet się cieszę...

Gdy wróciłem do domu, wszyscy jeszcze spali. Na szczęście moja mama też... a bynajmniej tak sądziłem, dopóki nie usłyszałem siorbania.

- Jak było na imprezie, i co się stało z twoimi butami?! - powiedziała zaskoczona.

- Jakiś koleś zrzygał mi się na nie... - powiedziałem, a mama odłożyła kubek i podeszła do mnie. Dobrze wiedziałem kim jest ten koleś.

- Chuchnij. - odparła.

- Mamo ja nie piłem. - odpowiedziałem.

- No to chuchnij. - powiedziała i spojrzała mi w oczy.

Chuchnąłem jej, a ona się skrzywiła zaraz po moim chuchnięciu.

- Nie piłeś nic, ale jesteś śmierdzący... - powiedziała i zatkała nos.

Bez słowa poszedłem do siebie do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Rozebrałem się do samych bokserek, a resztę ubrań rzuciłem do kosza na brudną bieliznę i ruszyłem po bokserki do komody. Oczy zamykały mi się mimowolnie ze zmęczenia. 

Wziąłem wdech i poszedłem do łazienki. Obejrzałem się w lustrze i zastygłem. W okolicach żeber miałem sine ślady, chociaż w sumie się nie dziwię, bo dostałem porządnie w żebra, w nocy. Westchnąłem i ściągnąłem bokserki i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem kurek z zimna woda i niemalże od razu podskoczyłem. Woda była zimna, a nawet gorzej... w miarę gdy woda robiła się już coraz to bardziej cieplejsza, moje ciało akceptowało rosnącą temperaturę i w spokoju mogłem się umyć.

Gdy już wyszedłem spod prysznica, wytarłem się dokładnie, i założyłem bokserki. Wyszedłem z łazienki i podszedłem do szafy. Otworzyłem drzwi i wyciągnąłem jasną koszulkę i ciemną bluzę. Z komody obok wyciągnąłem czarne dżinsy i białe skarpetki.

Zajrzałem pod łóżko w poszukiwaniu nowych butów. Zauważyłem biało-czarne trampki, wyciągnąłem po nie rękę i chwyciłem. Gdy już wstałem byłem praktycznie gotowy.

Zabrałem plecak i poszedłem do wyjścia z pokoju. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni, ale wpierw zszedłem po schodach, mijając pokój starszej siostry. 

Na dole schodów udałem się do kuchni w której wciąż siedziała mama i popijała kawę.

- Masz kawę na blacie. - powiedziała i spojrzała na mnie kątem oka.

- Dziękuję. - powiedziałem i wziąłem kubek.

- Myślałam że wrócisz wczoraj, tak jak zwykle się to działo. - powiedziała i spojrzała na mnie. - Zatrzymało cię coś? - dodała.

- Miałem mały problem, i musiałem zostać... - powiedziałem.

Nie mogłem jej powiedzieć, że chłopak który mi się podoba, jest tym kolesiem który narzygał mi na buty, i w dodatku usiłował zaciągnąć do łóżka.

- Czy tym problemem był Aaron? - zapytała i wzięła łyka gorącego napoju.

- Nie, akurat nie tym razem. - powiedziałem i wypiłem kawę do samego końca. Pusta szklankę odstawiłem do zlewu, a sam się wybrałem do wyjścia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Com