VII
Następnego dnia równo o dziesiątej zjawiłaś się w dziale projektowania. Od razu skierowałaś się do kierownika, aby móc jak najszybciej poznać swoje nowe zadania. Zapukałaś do drzwi, a kiedy zostałaś wpuszczona do środka przywitałaś się i przedstawiłaś.
- Dzień dobry, jestem Y/N Y/S. Od dziś będę miała przyjemność pracować w pańskim dziale. Dyrektor do spraw rekrutacji nakazał mi wczoraj zgłosić się do pana.
- Dzień dobry, nazywam się Yang. Tak tak, pan dyrektor wczoraj mnie poinformował. Muszę Pani powiedzieć, że miała Pani sporo szczęścia, że wstawił się za Panią Pani brat prastryjeczny. - zawiesiłaś się. Że kto?
- Przepraszam kto?
- Jeon Jeongguk. - a to mała gnida.
- Myślałam, że dostałam się sama. Dzięki własnym umiejętnościom. - nie umiałaś ukryć cienia rozczarowania we własnym głosie.
- Praktycznie by Pani wygrała, ale w ostatniej chwili pojawiła się lepsza kandydatka od Pani, jednak nie mogliśmy odrzucić sugestii jakie podsuwał nam Pani krewny. - teraz już nie wiedziałaś czy jesteś szczęśliwa, że jednak dostałaś pracę, czy bardziej wkurzona, że bez pomocy Kooka niczego byś nie osiągnęła - A tutaj jest Pani kontrakt. Proszę przeczytać uważnie i po zapoznaniu się z nim podpisać w wyznaczonym miejscu. Jedna kopia będzie dla Pani, druga dla nas.
Wywaliłaś z głowy wszystkie zbędne myśli i skupiłaś się na treści dokumentu. Po dłużej chwili, chwyciłaś pióro między palce i zamaszystym ruchem złożyłaś swój autograf w rogu kartki. Z uśmiechem oddałaś jedną z wersji, wysłuchałaś gdzie masz się udać i nad czym zacząć pracować, a następnie wyszłaś z gabinetu.
Wszystko było w jak najlepszym porządku. Wynagrodzenie było wyższe niż się spodziewałaś, zakres obowiązków pozostawiał Ci jeszcze sporo miejsca na osobiste manewry i decyzje w sprawach ubrań. Niepokoiła Cię tylko jedna kwestia. W jednym z podpunktów umowy była mowa, że pod żadnym pozorem nie możesz być w związku z żadnym z idoli będących pod opieką wytwórni. W przeciwnym wypadku zostaniesz dyscyplinarnie zwolniona.
Przeszłaś korytarzem na drugą stronę budynku i Twoim oczom ukazały się gabinety z nazwiskami pracowników i działem, który ma miejsce w tej części budynku. Szybko odnalazłaś swoje nazwisko na odpowiednich drzwiach, ale zanim weszłaś to zrobiłaś im zdjęcie, które potem miałaś zamiar wysłać swoim rodzicom. W końcu musieli mieć jakiś dowód, że radzisz sobie świetnie w Korei.
Powoli wkroczyłaś do pomieszczenia. Wnętrze było urządzone przytulnie. Po drugiej stronie pokoju, na przeciwko szklanych drzwi znajdowały się ogromne okna, z których rozpościerał się widok na miasto. Po prawej pod ścianą z boazerii z ciemnego jesionu stało ogromne biurko z pełnym wyposażeniem, laptopem i fotelem obrotowym, a przed nim, stolik z fotelami. Na przeciwko biurka znajdowała się ogromna plazma wisząca na ścianie. Już podobało Ci się Twoje nowe miejsce pracy.
Usiadłaś na swoim nowiutkim krześle i poczułaś się jak królowa wszystkiego. Torebkę odłożyłaś pod okno, włączyłaś komputer i w trakcie gdy ładował się system, przyszedł Ci do głowy szatański pomysł. Wyciągnęłaś telefon i we wszystkich kontaktach i konwersacjach zmieniłaś nazwę Jungkookowi na "Brat prastryjeczny". Niemal od razu dostałaś wiadomość od swojego chłopaka.
Brat prastryjeczny: "Yyyyy Y/N co to ma być?" - teraz będzie udawał, że nic nie wie.
Y/N: "Ty już dobrze wiesz co krętaczu jeden. Załatwianie mi pracy i do tego okłamywanie moich przełożonych!"
Brat prastryjeczny: "Ale przynajmniej masz pracę i nie będziesz już sama siedziała w domu."
Y/N: "O wielki dzięki Ci łaskawco zakichany."
Połączenie przychodzące od "Brat prastryjeczny".
Nie wiedziałaś czy odbierać czy też nie. W sumie nadal nie przeprosił Cię, ale może z drugiej strony chciałby teraz to zrobić, ale co to za przeprosiny przez telefon. Powinien zrobić to osobiście.
Z tą myślą wyciszyłaś telefon i zalogowałaś się na swoje konto, aby następnie dostać całą masę maili od swojego kierownika z konkretnymi poleceniami i niezbędnymi materiałami. Twoja poczta pierdziała powiadomieniami przychodzących wiadomości przez następne dobre pięć minut. W sumie nic dziwnego, w końcu on był Twoim bezpośrednim przełożonym i to tylko i wyłącznie jego ocenie podlegałaś.
Otworzyłaś pierwszą wiadomość z brzegu. Dobrze trafiłaś, bo akuratnie był to Twój miesięczny grafik. Przebiegłaś go wzrokiem. Najpierw zapoznać się z profilami chłopaków, a następnie przygotować ich stylizacje na imprezę firmową, która odbędzie się za trzy dni. Sporo czasu. Pewnie zdążysz zmienić koncept z pięć razy. Następnie miałaś iść na ich próby, aby poznać każdego z osobna i poobserwować ich style, zachowania i poznać osobowości, żeby w późniejszym czasie móc dobrze dobierać ubrania i dodatki do każdego z nich. W sumie praca nie wydawała się być jakaś straszna, wręcz przeciwnie. Była to sama przyjemność.
Posprawdzałaś jeszcze inne maile, zapisałaś parę plików i zabrałaś się za czytanie profili. Byłaś całkiem pozytywnie zaskoczona. To będzie bardzo ciekawa współpraca. Już nie mogłaś doczekać się aż poznasz ich osobiście.
Na koniec dnia pracy pomyślałaś, że w sumie wypadałoby przedstawić się innym współpracownikom, ale to postanowiłaś odłożyć na następny dzień. Nie miałaś ochoty robić tego teraz. Po zamknięciu laptopa wzięłaś do ręki telefon, a ilość powiadomień jakie zobaczyłaś prawie zabiła Cię.
Trzydzieści nieodebranych połączeń od Kooka, ponad sto wiadomości i kilka telefonów od reszty chłopaków. Wszystkie, te które były od Twojego chłopaka usunęłaś. Jedynie oddzwoniłaś do Hoseoka.
- Hej młoda, żyjesz? - wydawał się być zaniepokojony.
- Hej, hej. Oczywiście, że tak. Po prostu byłam w pracy i nie mogłam zbytnio gadać. Coś się stało?
- Nie, nie. Zupełnie nic. Chociaż w sumie... - zrobił krótką pauzę - Y/N sprzątaj dorm. Wracamy do Seulu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Com