Truyen2U.Net quay lại rồi đây! Các bạn truy cập Truyen2U.Com. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Czwarty

- Czyli mam rozumieć że.. Jest sierotą i mieszka na farmie Sheller'ów?! - powiedziałam nieco głośniej.

- Na to wychodzi.. - powiedział Carlos przyglądając się wiadomości w moim telefonie.

- Prawdopodobnie nie robi tej imprezy u siebie. Bardziej bym powiedział że w jakimś miejscu, w którym czuje się bezpiecznie...

- A może w pomieszczeniu w którym się wychowywał..? - przerwałam mi wyrywając telefon z ręki.

- Nie wiem, sam dużo o nim nie wiem. A jedynie co o sobie mówił, że biega zwykle rano i wieczorem, w weekendy nie biega, mówi że ma coś w stylu wolnego.. A po za tym jest w drużynie sportowej. Zawsze warto się podpytać kogoś z drużyny.. Ale zawsze to coś kosztuje... - powiedział spoglądając na moje usta.

- A pocałunku zapomnij, nawet mi się nie śni ci dawać w usta.

- A kto powiedział że ty masz mi dać? - spojrzał na moją szyję.

- Malinka? Naprawdę? - powiedziałam. O padały mi już ręce do niego.

- To jest żałosne ale masz całe pole do popisu... Tylko pamiętaj...

- Nie możesz zakryć. - powiedział przesuwając się do mnie bliżej. Było to trochę krępujące, no nie powiem. Ale naprawę, jeśli moi rodzice zobaczą tą malinkę, będę mogła pójść do lasu kopać sobie grób, przy okazji poproszę aby ktoś mnie zakopał na żywca.

 - Czemu ty musisz być takim dupkiem?! - pisnęłam kiedy jego usta dotknęły mojej szyi.

  Nie lubiłam gdy ktoś mnie dotykał, już tak mi jakoś zostało od podstawówki, kiedy to przezywali mnie od ,,nietykalnej". Czasami to wkurzało, ale z czasem tylko jedna osoba mnie tak nazywała.. Carlos. Znęcał się nade mną w siódmej i ósmej klasie szkoły podstawowej i takim oto sposobem staliśmy się nie rozłączni, do póki nie zrozumiał że nigdy z nim nie będę.

  Kiedy Carlos skończył dostałam od niego jeszcze dwa buziaki. Jednego na miejsce powstałej malinki, a drugi w podziękowaniu i życzył mi miłej nocy. 

  Żeby ona była jeszcze taka dobra i miła jakbym chciała... Rozpętała się jakaś burza nad naszym hrabstwem...Stary klon stojący na terenie mojego domu, był na tyle stary że gdy była jakaś taka burza, za każdym razem coś się działo w jego otoczeniu. Spojrzałam na zegarek. Już grubo po północy, a ja dalej nie śpię. Morze to głupie... ale boję się nocy.

  Mijała już pierwsza w nocy gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Moje źrenice momentalnie się powiększyły, a ja uzbrojona w kij Baseball'owy mojego przyrodniego brata zeszłam na dół. Usłyszałam cichy szloch pod drzwiami i ciche nawoływanie pomocy. Na trzy otwieram drzwi. Jeden... dwa... trz-..

  - Ał! - odsunęłam się od zakapturzonej postaci stojącej w progu. - Już się bałem że nikt mi nie otworzy... - powiedział to.. Tom!

 - O matko... wystraszyłeś mnie... - powiedziałam opuszczając kij w dół.

 - Przepraszam że cię wystraszyłem, i najprawdopodobniej cię obudziłem ale potrzebuję się co najmniej do jutra schronić u ciebie... - powiedział trzymając się za bolące miejsce na głowie.

 - J-jasne... - poczułam że się rumienię. To jest niemożliwe przecież Carline jest z nim więc nie mogę jej tego zrobić. 

 - Dz-dzięki... - powiedział i wszedł do środka omijając mnie.

  Chwyciłam za telefon i wykręciłam numer do Carlosa. Jednakże on nie odpowiedział Więc napisałam mu wiadomość.

  [Carlos]___
 A] - Nie uwierzysz!
A] - Thomas jest u mnie!

  Wróciłam do salonu gdzie czekał na mnie chłopak. Był przemoczony do suchej nitki. Zaoferowałam mu skorzystania z łazienki i czyste ciuchy od brata. Skorzystał bo widziałam jak się trzęsie.

  Siedziałam w swoim pokoju i obserwowałam krople deszczu na szybie. Nawet nie usłyszałam jak wchodził do mojego pokoju. Zdążył usiąść na krześle wpatrując się we mnie. Nie miał na sobie koszulki co spowodowało że jeszcze bardziej starałam się na niego nie patrzeć, musiałoby to wyglądać trochę żenująco kiedy zaczęłabym się na niego patrzeć.

  Jego klatka piersiowa i umięśniony brzuch były dalej mokre. Krople wody skapywały z końcówek jego włosów. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na niego. Poddałam się mu, i byłam potulna jak baranek...

- Wszystko w porządku? - spytał spoglądając na mnie.

  Nie głuptasie wszystko w porządku. Oczywiście że nic nie było w porządku. Połykał mnie swoimi brązowe oczami. Z sekundy na sekundę stawiałam się w większości jego własnością, ale ja nie jestem rzeczą. Wsunęłam się pod kołdrę zakrywając przy tym zwoje zarumienione policzki.

  Poczułam jak materac ugina się pod jego jego ciężarem odkryłam trochę kołdry i spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie.

- Co to jest..? - spytał spoglądając na moją szyję. Zauważył malinkę...

- Yhm.. Nic takiego..? - powiedziałam i róże je za łamanie się dookoła. Chwilę później Tom obrócił się na plecy, a ja jakimś cudem usiadłam mu na kroczu.

- Kto ci zrobił malinkę? - oho gramy w „Zadaj pytanie”.

- C... Masz dziewczynę? - spytałam, nie chciałam mówić że Carlos, może by był zazdrosny czy coś...

- Nie bo czekam na tą jedyną. I marzę żebyś to była ty. - rozmarzył się na moment a potem kontynuował. - Kto ci zrobił malinkę? - dodał spoglądając mi w oczy.

- Carlos.

  Odpowiedziałam.

  Co mogłam innego zrobić? Nie zadałam kolejnego pytania bo znowu się przewróciliśmy. Tom wisiał nade mną, gdy nagle zbliżył się do mojej malinkę. Przymknęłam powieki i na chwilę straciłam poczucie czasu.

- Teraz będzie wiedział że jesteś moja... - powiedział i położył się obok. Objął mnie swoją ręką i przesynął mnie do siebie. Zrobiło mi się gorąco.

  Słyszałam każdy jego oddech. Był głęboki i spokojny, taki jakiego zawsze szukałam. To znaczy, chodziło mi o niego. Jego ciepły głos rozgrzewał moje ciało. Mój mały zazdrośnik~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Com