Obróć się i uściśnij mi dłoń.- Początkowo Chara była sparaliżowana ze strachu, jednak po chwili zdołała się odwrócić. Stał za nią wysoki szkielet ubrany w pomarańczową bluzę z kieszeniami i kapturem oraz brązowe spodnie do kolan. W zębach trzymał papierosa. Gdy wyciągnął do dziewczyny rekę, na której miał coś założone, przestraszona Chara zrobiła krok do tyłu, ale poślizgnęła się i przewróciła się na deski.

-Hej, dzieciaku wszystko okej?- nagle coś trzasneło i szkielet zniknął, by pojawić się przed dziewczyną.

- O, nie! A co jeśli to jeden z Królewskich Strażników i chce mnie porwać? Hehehe, zobaczymy czy da mi radę!- pomyślała Chara gdy potwór wyciągnął do niej rękę. Chara szybko przykucnęła i obróciła się wokół własnej osi wyprostowując jedną nogę, czym podcieła tamtemu nogi. Gdy ten leżał na ziemi dziewczyna błyskawicznie wstała i pobiegła najdalej od szkieleta. Przed sobą zauważyła zbitą z desek budkę, a przed nią lampę. Dalej na ścieżce stał drugi szkielet. Był niższy od poprzedniego i  dziwnie wyglądał. Miał na sobie niebieską chustkę oraz spodnie do kolan i wysokie bootki tego samego koloru.

Gdy szkielet zobaczył Charę najpierw był bardzo zdziwiony lecz potem zrobil pewną siebie minę i uniósł prawą rękę. Kiedy to zrobił za nim pojawiło się pare kości.

-Zatrzymaj się człowieku! Ponieważ ja, wspaniały Sans zamierzam cię złapać! Wtedy Alphys przyjmie mnie do Królewskiej Straży!- krzyknął do przerażonej dziewczyny.

-Pff, bez problemu go pokonam. Chce walczyć to proszę bardzo. Aczkolwiek, to że chce być w Królewskiej Straży może być problemem.- pomyślała Chara. Nagle oboje usluszeli trzask i obok Sansa pojawił się szkielet, którego Chara pokonała wcześniej.

-Papayrus tu jesteś bracie! Patrz znalazłem człowieka!- pochwalił się niższy szkielet.Wysoki potwór rzucił Charze szybkie spojrzenie po czym zwrócił się do Sansa.

-Super, brachu.