Rozdział 11
Paulina
,,Tatuaż - emocjami maluje ciało
Bo dusza to mało
Aby powiedzieć to, co by się chciało''
Po zeszłotygodniowym spotkaniu z Olkiem stwierdzam, że Rafał miał rację. To fajny chłopak. I przystojny. Ostatnio wymieniliśmy kilka SMS – ów, które niekoniecznie miały związek z Rafałem. Rozmawialiśmy o adaptacjach książek, o kinie i muzyce. Dobrze nam się pisało, a on potrafił mnie rozśmieszyć, co było trudne. Dowiedziałam się, że podobała mu się moja koszulka z Gwiezdnych Wojen, oraz że jest fanem Stephena Kinga. Interesujący człowiek z Olka. Jestem ciekawa, gdzie pracuje. Wiem o nim sporo, ale jakoś tak Rafał nigdy nie wspominał, co robi jego przyjaciel. Powiedział, że Krystian jest policjantem nic więcej. Może spotkamy się jeszcze kiedyś, to wtedy go o to spytam.
Długo myślałam o zrobieniu sobie tatuażu. W końcu zdecydowałam się na wzór kruka i pozostało mi tylko znalezienie dobrego studia. Poszukałam na forach opinii i zdecydowałam się na ,,Tattoo Art.''. Widziałam na forach zdjęcia i byłam naprawdę podekscytowana. Uśmiechnięta i pełna nadziei idę chodnikiem w miejsce studia. Gdy staję przed nim, jeszcze przez chwilę zastanawiam się, czy naprawdę chcę to zrobić. Biorę głęboki oddech i patrzę na świecący szyld. Po chwili wchodzę do środka i słyszę na wejściu głośną muzykę. Rozglądam się po recepcji i muszę przyznać, że mimo niewielkiego budynku, wszystko wygląda super. Na ścianach jest dużo zdjęć z różnymi najpiękniejszymi tatuażami. Gdy przyglądam się z bliska grafikom, słyszę chrząknięcie za plecami. Odwracam się i widzę zaskoczonego Olka.
- Hej. – mówię speszona. Nie chciałam, żeby ktoś wiedział o tatuażu. A już na pewno nie ktoś znajomy. – Robisz sobie kolejny tatuaż? – pytam zaskoczona jego obecnością równie mocno, jak on moją.
- Nie. Ja tu pracuję. To mój salon. – moje oczy otwierają się ze zdumienia, a szczęka prawie opada mi na podłogę. Jak mogłam nie sprawdzić, kto tu tatuuje?
- Nie wiedziałam, że to twój salon. W ogóle nie wiedziałam, że jesteś tatuażystą. – mówię zaskoczona.
- No cóż. Nie pytałaś. – uśmiecha się do mnie, a ja wykorzystuję sytuacje i przyglądam mu się. Ma na sobie koszulkę bez rękawów, przez co jego ręce są odsłonięte. Przesuwam spojrzeniem po skomplikowanych wzorach i wracam do jego twarzy. - A co cię właściwie tu sprowadza? Chcesz się wytatuować? – pyta po chwili.
- Nie. – mówię szybko. Po chwili jednak stwierdzam, że nie ma sensu kłamać. - Ja...właściwie to tak.
- To świetnie. – jego uśmiech się poszerza. - Dzisiaj skończyliśmy robotę wcześniej i Maciek poszedł wcześniej do domu, więc nie masz wyboru, jeśli chodzi o tatuatora.
- Pewnie chciałeś iść wcześniej do domu. To ja wpadnę kiedy indziej. – odwracam się i postanawiam wykorzystać szansę i zwiać.
- O nie! – zatrzymuje mnie. - Jeszcze się rozmyślisz. Zresztą nie mam planów. Chodź, zapraszam. - kładzie mi rękę w dole pleców i prowadzi do jednego z pokojów. Moim oczom ukazuje się skórzany fotel na środku pomieszczenia i taboret stojący obok niego. Na ścianach wiszą oprawione zdjęcia różnych wytatuowanych części ciała. Naprawdę robią wrażenie. Skomplikowane kwiatowe wariacje, azteckie wzory i inne niesamowite grafiki.
- Tutaj masz wzornik do przejrzenia. - Olek z uśmiechem podaje mi gruby skoroszyt.
- Nie. - kręcę głową. Widząc jego zaskoczoną minę, dodaję: Ja mam już wybrany wzór.
- Tak? Pokaż. - mówi wyraźnie zaciekawiony. Wyciągam telefon i pokazuje mu wzór. Przygląda mu się przez chwilę i podchodzi do kartek leżących na stoliku. - Ja chciałabym go na plecach. W większym rozmiarze niż na zdjęciu.
- Hm...- patrzy w moją stronę zamyślony. - Jak duży?
- Jak największy. Ale żeby to była jedna sesja.
- To zajmie z sześć godzin.
- Nie masz tyle czasu? Pewnie chciałeś się wyspać. - mówię zasmucona i zła na siebie. Przecież to logiczne, że nie będzie siedział ze mną pół nocy.
- Nie! Mam! Tylko...to trochę będzie boleć. Wiesz ja na pierwszy raz to długo.
- Dam radę. – uśmiecham się, żeby przekonać go o mojej odwadze.
- Dobrze. Tam za parawanem zostaw swoje rzeczy i połóż się na brzuchu. Przerysuję go na kartkę i zaraz podejdę. - zaczyna skrobać coś na kartce, a ja zgodnie z jego prośbą zdejmuję bluzkę i stanik za parawanem. Wstydzę się trochę tego, że będzie mnie oglądał. Nie wiedziałam, że to jego salon. Wracam do niego i kładę się wygodnie na brzuchu, podkładając ręce pod brodę. Obserwuję jego twarz, na której maluje się skupienie. W tle leci jakaś płyta, którą po chwili rozpoznaję. Olek słucha Gromee'go! Nie wierzę! Myślałam, że rocka albo metalu. A to niespodzianka.
Po kilku minutach podchodzi do mnie z uśmiechem i pokazuje szkic kruka, którego jedno skrzydło i brzuch przechodzi w gałęzie drzewa. Tłumaczę Olkowi, że chcę, aby dziób był skierowany ku prawej łopatce, a on potakuje i zabiera się do pracy. Odkaża mi skórę, a później sprzęt i zabiera się do pracy. Odbija mi wzór na skórze i sięga po maszynkę. Ze strachu zamykam oczy i zaciskam zęby. Nie wiem, co mnie czeka.
- Będzie dobrze. Nie bój się. - pociesza mnie Olek. Głaszcze lekko moje plecy w geście otuchy i zaczyna tatuować. Czuję, jak igła maszynki wbija mi się w skórę. Nie jest to przyjemne uczucie, ale da się przeżyć.
- Czemu akurat taki wzór? - wiedziałam, że wcześniej czy później o to zapyta.
- Podobał mi się. - okłamuję go.
- Tak? To ciekawe. Wiesz, co znaczy ten symbol? - przekręcam głowę w jego stronę, żeby móc go obserwować. - Kruki u wielu ludów Wschodu i Zachodu były uważane, za ptaki żałobne, złowróżbne. Często zwiastowały choroby i zarazę. Kruk to symbol grzechu, niepokoju, chciwości i zepsucia. Chyba jeszcze nikt go do tej pory nie wybrał. - mówi z mądrością. Niepokoi mnie fakt, że może odkryć, co mi w duszy gra.
- Znasz symbolikę każdego tatuażu? - pytam z ciekawości. Może trochę sarkastycznie, ale jemu to najwidoczniej nie przeszkadza.
- Jako tatuażysta pasjonuję się symbolami. Chcę wiedzieć, co się dzieje w głowie człowieka, który tatuuję sobie dany wzór. Chcę poznać jego historię i myśli. Tatuaże są jak ludzie. Każdy jest inny, wyjątkowy i wiele znaczący dla jednej jedynej osoby. Dlatego tak kocham to robić.
- To niesamowite, jak to postrzegasz. - mówię cicho. Naprawdę urósł w moich oczach. Uwielbiam ludzi, którzy aż tak bardzo kochają swoją pracę. Olek wzrusza ramionami i nic nie mówi. - Zawsze pytasz ludzi, czemu robią sobie dany wzór?
- Tak. Czasem zdarzają się osoby, które opowiadają mi całą historię życia. Ale to jest ciekawe. Poznajesz ludzi niby z jednego miejsca lub z jednej grupy społecznej, a każdy ma inną tajemnicę, inną historię do opowiedzenia. Nawet nie wiesz, ile potrafię się dowiedzieć w trakcie jednej sześciogodzinnej sesji.
- Twierdzisz, że jak skończysz mi robić tatuaż, to będziesz wiedział nawet jakiego koloru mam majtki? - uśmiecham się do niego. Kurczę czyżbym flirtowała?
- Haha ... kto wie. - puszcza mi oko i skupia się dalej na posługiwaniu się maszynką. Peszę się lekko. Co się ze mną dzieje? Nigdy nie flirtowałam z facetami. A już na pewno nie z takimi.
- Gdzie ludzi najczęściej robią sobie tatuaże? – próbuje zmienić temat.
- Różnie. - odpowiada. Po chwili dodaje: - Chociaż standardowo chyba ręka to najczęściej tatuowana część ciała.
- A ty lubisz sobie robić tatuaże?
- Nie bardzo. Jestem tatuatorem, ale obiecałem sobie, że będę miał tylko rękawy. Koniec. - uśmiecha się, pokazując swoje białe zęby. Uwielbiam to. Mógłby robić tak częściej. Kilka minut siedzimy ,,w ciszy'' podczas której, słychać tylko dźwięk maszynki i głos Lucasa Meijera.
- To jak? Powiesz czemu taki wzór? - przerywa ciszę.
- Nie. - mówię szybko i odwracam głowę w drugą stronę, jakbym bała się, że Olek zobaczy w moich oczach prawdę. Po dwóch godzinach proszę go o chwilę oddechu. Podaje mi ręcznik, a ja zasłaniam nim klatkę piersiową. Siadam na fotelu i upijam łyk wody, którą podał mi w szklance Olek.
- Przepraszam. Nie chciałem naciskać. - mówi po chwili. Kiwam głową i biję się z myślami. Nie chciałam wyjść na taką niewdzięczną krowę.
- Po prostu chcę pogodzić się z przeszłością.
- Rozumiem. - patrzy mi w oczy i przez chwilę szuka w nich czegoś. Jednak, gdy nic tam nie znajduje, wychodzi z pokoju. Po minucie wraca z kubkiem kawy dla siebie i czekolady dla mnie. Uśmiecham się do niego z wdzięcznością i upijam łyka. Zapamiętał, że nie lubię kawy. To słodkie. Ostatnie godziny mijają nam na rozmowach o książkach, filmach i grach. Olek to naprawdę świetny słuchacz, jak i mówca. Dobrze mi się z nim rozmawia.
Po skończonej pracy przykrywam się ręcznikiem i podchodzę do lustra, żeby się przejrzeć. Odwracam się przez ramię i oglądam jego dzieło. Tatuaż jest niesamowity. Naprawdę. Nie wiem co mam mu powiedzieć. Nie wiem jak mam mu dziękować.
- Olek to takie piękne. Jest niesamowity. Dziękuję. - uśmiecham się do niego ze łzami w oczach.
- To ty go wybrałaś. - stwierdza fakt.
- Ale ty go przerysowałeś. - podchodzę do niego i w przypływie uczuć obejmuję go za szyję jedną ręką, drugą przytrzymując ręcznik. - Dziękuję. - szepczę. Odsuwa mnie od siebie i patrzy mi w oczy.
- Możesz mi zawsze ufać, wiesz? Rafał był moim przyjacielem i na pewno chciałby, żebym się tobą zaopiekował. - uśmiecha się krzepiąco i spuszcza wzrok na ręcznik. Robi się niezręcznie, więc idę za parawan i chcę założyć bluzkę. Olek powstrzymuje mnie i prosi, żebym do niego podeszła.
- Czekaj. Muszę oczyścić skórę i zabezpieczyć folią. - potakuję i odwracam się od niego. Czuję jego palce na skórze i zamykam oczy z przyjemności. Po chwili słyszę odrywanie folii i głos Olka.
- Wiesz, jak trzeba pielęgnować tatuaż?
- Tak. - potakuję i idę założyć bluzkę. Wracam do niego z uśmiechem i zarzucam torebkę na ramię.
- Dobrze. To dziękuję za to, że przyszłaś tutaj, nawet jeśli to był przypadek. - uśmiecha się do mnie.
- Jasne. To ja dziękuję. - rozliczam się z nim i wychodzę na chłodne powietrze. Chyba zaraz lunie. Niebo jest czarne, więc nie mogę dostrzec chmur, ale czuć coś w powietrzu.
- Podwiozę cię. - obok mnie pojawia się Olek i macha mi kluczykami przed twarzą.
- Nie musisz.
- Ale chcę. - wykorzystuje swój słodki uśmiech i po chwili czuję, że wpadłam jak śliwka w kompot. Rozpływam się. Potakuję i idę za nim do jego auta. Gdy jesteśmy w środku, spadają pierwsze krople i już po chwili rozpoczyna się ulewa. Jedziemy, rozmawiając o tatuażach, aż docieramy do mojego mieszkania. Chcę mu się jakoś odwdzięczyć, więc zapraszam go na kolację. Przez sześć godzin na pewno zdążył zgłodnieć jak ja. Robiłam wczoraj spaghetti, więc kilkanaście minut zajmie mi przygotowanie posiłku. Kilka chwil go namawiam, aż w końcu udaje mi się go przekonać. Wchodzimy do środka i kierujemy się w stronę kuchni. Kinga miała być u swojego nowego chłopaka, więc nie zaskakuje mnie jej nieobecność w domu. Zagotowuję wodę na makaron i siadam obok niego.
- Mieszkasz sama?- pyta ciekawy.
- Nie. Z koleżanką. - nalewam nam soku w szklanki i pytam go o plany wykonywania jutrzejszych tatuaży.
- Wiesz, taki jeden nasz stały klient ma wytatuowane prawie całe ciało. I chce, abym dokończył mu górną część uda. Później mam dziewczynę, która chce motylka na nadgarstku. A ostatni klient zażądał olbrzymiego smoka na plecach. Będę musiał zapisać go na kilka sesji.
- Czyli nie narzekasz na brak klientów? - pytam z ciekawością.
- Nie. To na pewno nie. Człowiek w tym zawodzie raczej się nie nudzi. - uśmiecha się do mnie. Wieczór przebiega nam naprawdę miło. Czuję, że się zaprzyjaźniamy. I podoba mi się to. Rafał był naprawdę kochany i początkowo myślałam, że jego przyjaciel Olek w pewien sposób mi go przypomina. Ale niestety zrozumiałam, że to coś innego. Trudno to wyjaśnić. Czuję, że Olek mnie rozumie. Czuję, że może nawet mnie lubi. Dobrze mi się z nim rozmawia i spędza czas. Lecz w przeciwieństwie do Rafała, Olek jest taki delikatny i czuły. Nie naciska. Nie zadaje pytań. Po prostu jest. Rafał zawsze dopytywał, a czasem krzyczał. Olek ma inne podejście do mnie. Podoba mi się to. Może nawet on sam mi się podoba.
Olek
,,Prawdziwa miłość jest jak dużych rozmiarów tatuaż, który trwa z człowiekiem na zawsze. Każda próba usunięcia go pozostawia głębokie blizny''.
Dostałem kilka minut temu SMS - a od Agaty, że planuje wyjechać. Postanowiłem osobiście z nią o tym porozmawiać. Nie wiem, co się stało i dlaczego chce to zrobić, ale muszę wiedzieć. Czyżby ją to wszystko przerosło? Jadę do niej autem i parkuję pod mieszkaniem, które wynajmowali wspólnie z Rafałem. Agata ubrana w dres otwiera mi drzwi i wpuszcza do środka. Idziemy w milczeniu do salonu i tam zaczynamy rozmowę.
- Jak się czujesz? – pytam ją po chwili. Ma podkrążone oczy i bladą twarz. Marnie wygląda.
- Nie najlepiej. – mówi cicho. Zawsze wyglądała schludnie, a teraz ma na sobie bluzę Rafała i rozciągnięte dresy. Zmieniła się.
- Aż tak źle? – unoszę brwi ze zdziwienia. Minęło już trochę czasu.
- Olek, ja jestem w ciąży. – szepcze. Zastanawiam się, czy dobrze usłyszałem.
- Co?
- Jestem w ciąży. To dziecko Rafała. – mówi głośniej. - Ja sobie nie poradzę. – zaczyna płakać. Przytulam ją i zastanawiam się przez chwilę, co mogę jej powiedzieć. Mój najlepszy przyjaciel zostałby ojcem? Jasna cholera... Jak mogło do tego dojść? Jak ktoś z góry mógł pozwolić na taką tragedię? Kto wychowa ich dziecko?
- Agata pomożemy ci. Każdy z nas ci pomoże. Zobaczysz, będzie dobrze. – mówię pocieszająco. Patrzę na jej wykończona i czerwona od płaczu twarz.
- Nie. Wyjeżdżam to postanowione.
- Agata, dlaczego chcesz to zrobić? - pytam delikatnie.
- Bo mam dość! - wybucha. - Ja Olek tego nie wytrzymam! Kocham go! Kocham go nadal i mam dość. Nie mogę patrzeć na ten dom, gdzie gotowaliśmy razem, kłóciliśmy się i kochaliśmy. To nie na moje nerwy! - szlocha, a ja nie wiem, jak jej pomóc. Całuję ją w czubek głowy i czekam, aż się uspokoi. Nie może się denerwować.
- Będzie dobrze. Jestem z tobą w każdej decyzji. Nie ważne co postanowisz. Wiesz jednak, że nie możesz odgrodzić rodziców Rafała od wnuka. - kładzie mi głowę na ramieniu i po chwili odsuwa się ode mnie.
- Wiem, Olek. Dzięki. Jesteś świetnym facetem. - uśmiecha się przez łzy i całuje mnie w policzek. - Naprawdę ci dziękuję.
- Nie ma za co. – mówię, a po chwili dodaję: On cię naprawdę kochał.
- Wiem. Ja go też. - uśmiecha się smutno i idzie na górę. Patrzę, jak znika na piętrze i zaczynam zastanawiać się, czy to jedyny powód jej zniknięcia. Powinna zostać. Ciocia i wujek pomogliby jej. Na pewno płaciliby za wszystko i troszczyliby się o nią i malucha. Wychodzę z jej domu i kieruję się na siłownię. Muszę jakoś odreagować. W bagażniku wożę ze sobą torbę z ciuchami na zmianę, żeby w każdej wolnej chwili móc tam jechać. Czasem, gdy mam wolną godzinkę między klientami albo skończę jakiś tatuaż wcześniej, jadę do najbliższej siłowni i trenuję. Łukasz polecił mi kiedyś tę siłownię i od pewnego czasu tam bywam. Gdy jestem na miejscu, zamykam samochód i idę, trzymając w ręku torbę do wejścia. Podchodzę do lady i witam się z Laurą. Jest współwłaścicielką tego miejsca i bardzo miłą osobą.
- Cześć tatuażysto. Co tam słychać na horyzoncie? – mówi wesoło. Jest niską brunetką o przeciętnym wyglądzie. Nie wyróżnia się z tłumu, ale nie można powiedzieć, że jest brzydka. Absolutnie nie. Po prostu nie w moim typie.
- Nic ciekawego. A twoja wspólniczka niedługo zamierza się zjawić? Miała robić sobie u mnie tatuaż. – śmieję się. Kamila, druga właścicielka siłowni, jest fanką różnego rodzaju szalonych ozdób na ciele. Ma czerwone włosy i kilka tatuaży. Lubi je i kiedyś, przed jej wyjazdem, rozmawialiśmy o zrobieniu jakiegoś. Niestety wyjechała i nie miałem okazji jej naznaczyć.
- Kiedyś wróci na pewno. Ale wtedy pewnie będziesz już taką gwiazdą, że plebsu nie będziesz tatuował. – przyjmuję komplement z uśmiechem i zmieniam temat. Rozmawiamy jeszcze kilka minut, po czym idę na bliskie spotkanie z bieżnią.
Po treningu wsiadam do samochodu i jadę do mieszkania wziąć prysznic. Wchodzę do środka i zdejmuję z siebie koszulkę, którą rzucam do kosza na bieliznę. Po drodze do łazienki łapię jabłko i odgryzam kawałek. Gdy jestem już w środku, nagle staję jak wryty. Na ziemi leży kilka moich podkoszulek pociętych na strzępy. Jestem w cholernym szoku! Drzwi były zamknięte, a tylko ja mam klucz. Nie wiem, jak to mogło się stać. Stoję tak chwilę zdziwiony, aż postanawiam ogarnąć. Zbieram resztki z podłogi i wyrzucam do kosza na śmieci. Wśród nich jest moja ulubiona z koncertu zespołu Red. Nie wiem, co to kurwa jest, ale może to chłopaki chcieli mi zrobić kawał? Chociaż... dawno skończyliśmy z takimi wygłupami. I wiedzieli, że uwielbiam tę koszulkę. Porozmawiam z nimi jutro, a teraz idę się odprężyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Com