Truyen2U.Net quay lại rồi đây! Các bạn truy cập Truyen2U.Com. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Olek

Aliud est facere, aliud est dicere – Co innego jest dotrzymać słowa, co innego obiecać.

Po miesiącu zdołałem namówić Paulinę na wizytę u terapeuty. Chciałem, żeby uporała się z przeszłością i nie pozwoliła jej rządzić naszą wspólną przyszłością. Na początku podeszła do tego sceptycznie, mimo że obiecała. Powiedziała, że jest wszystko w porządku i naprawdę czuje się ze mną dobrze. Ja jednak miałem wątpliwości. Widziałem, jak patrzy na małe dzieci. Zauważyłem, jak wychodzi z pokoju, gdy Roksana chce usiąść na jej kolanach. Niby drobne rzeczy, ale bałem się o jej zdrowie psychiczne. Wiedziałem, że kiedyś może ją to przerosnąć, dlatego wolałem dmuchać na zimne. Paulina po moich namowach zgodziła się i podziękowała, że się o nią martwię.

Właśnie dostałem od niej wiadomość, że zaraz będzie. Siedzę na kanapie w salonie i czekam na nią z niecierpliwością. Po kilku minutach drzwi się otwierają i staje w nich uśmiechnięta Paulina. Chyba dobrze poszło.

- Hej kochanie. – mówi i siada na moich kolanach twarzą do mnie.

- Hej. – całuję ją czule i przesuwam rękę na jej włosy. – Kocham cię, wiesz? – mówię, gdy odsuwamy się od siebie.

- Za co to? – unosi brwi i przesuwa palcami po moim brzuchu.

- Za to, że mnie posłuchałaś. – mówię szczerze. – A teraz opowiadaj, jak było. – wzrusza ramionami i schodzi z moich kolan. Kładzie głową na przeciwnym zatyłku, a nogi kładzie na moich udach. Widzę, że jest wykończona. Od rana załatwiła swoje sprawy na mieście, a później zajmowała się klientami w salonie. Od miesiąca jest bardzo zabiegana, a mi jest jej szkoda. Pomagam, jak mogę w pracach domowych, ale nie od wszystkiego potrafię ją uwolnić.

- Terapeuta jest bardzo miły. Polubiłam go. Na początku pytał mnie o zwykłe rzeczy. Byłam wdzięczna, że nie zaczął z grubej rury. Później poprosił mnie, żebym najlepiej zaczęła od początku. – masuję jej stopę, a ona odchyla głową z błogim uśmiechem. Uciskam palce, a ona śmieje się, że nie może się skupić. Przestaję, a Paulina jęczy niezadowolona. – Dokończ to, co zacząłeś, a ja zaraz ci wszystko opowiem ze szczegółami. – robię, o co prosi, a ona po kilku minutach siada obok mnie, tuląc się do mojego ramienia. – Terapeuta powiedział, że najlepiej będzie jeśli zacznę od początku. Trochę o dzieciństwie, a później od tego, jak poznałam Adama.

- Opowiesz mi? – proszę ją grzecznie. Nie mówiła wiele o Adamie, a byłem ciekawy, jak dokładnie go poznała i co ich łączyło. Paulina kiwa głową i zaczyna mówić.

Paulina – piętnaście lat

Rozpoczął się rok szkolny. Wszyscy wbiegli zajmować najlepsze miejsca na hali, a ja razem z torbą książek plecaku usiadłam na samym końcu. Nie miałam przyjaciół. Byłam typem samotniczki. Czasem rozmawiałam z jakimiś dziewczynami, ale w bibliotece, gdy chciały czegoś ode mnie. Poza tym znajomi mnie opuścili. Gimnazjalne przyjaźnie poszły w odstawkę. Bo przecież nowa szkoła, nowi znajomi. Dla mnie czasu już nie było. Ja przestałam się liczyć. W domu mogłam rozmawiać z Martą i tylko z nią czułam dużą więź. Mimo że była młodsza. Kochałam ją bardzo i byłam jej wdzięczna, że zawsze mnie wysłucha i czasem doradzi. Potrzebowałam jej. Przyjaciele mają mnie gdzieś. Dopóki coś chcieli było fajnie. Później... powiedzieli do widzenia. Chociaż nie... tak naprawdę nawet nie powiedzieli do widzenia. Po prostu poszłam w odstawkę. Nie mieli czasu, chęci na spotkanie. Żadnej inicjatywy. Nie jestem głupia. Rozumiem ten gest i nie zamierzałam się nigdy prosić o przyjaźń. Czasem lepiej być samotnym. Czasem lepiej odpuścić i radzić sobie samemu. Gdybym liczyła, że mi pomogą byłoby gorzej.

Po apelu wychodzę na dwór i wkładam słuchawki w uszy. Zatracam się w głosie Demi. Piosenka ,,Sober'' dźwięczy w mojej głowie i powoduje, że łzy spływają mi po policzkach.

W niej mogę znaleźć ukojenie i wytłumaczyć sobie, że inni mają gorzej. Takim sposobem się motywację do zaciśnięcia zębów i udawania, że wszystko jest w porządku. Ale nie jest. Wszyscy mówią, że jestem dużo dojrzalsza niż moi rówieśnicy. A ja czuję się osamotniona. Myślę częściej niż oni o przyszłości i zadręczam się pytaniami o zmieniające się czasy.

Idę wolnym krokiem, ścierając łzy w stronę naszego domu. Po drodze mijam kilka grupek dziewczyn, które patrzą na mnie dziwnie spod oka. Może makijaż mi się rozmazał? Delikatnie podkreśliłam oczy, ale chyba to nie był najlepszy pomysł. Na co dzień raczej się nie malowałam.

- Hej śliczna. – na mojej drodze staje jakiś nieznajomy chłopak. W sumie bardzo przystojny. Wyższy ode mnie o głowę, blondyn z jasnymi oczami. Spuszczam wzrok speszona i uśmiecham się pod nosem. Powiedział, że jestem śliczna. To bardzo miłe.

- Hej. – w końcu udaję mi się spojrzeć na niego.

- Jestem Adam. – podaje mi rękę i uśmiecha się słodko.

- Eee... jestem... Paulina. – mówię zdenerwowana.

- Piękne imię dla pięknej dziewczyny. Dokąd śliczna podążasz? Może na kawę ze mną?- zaskakuje mnie. Nigdy nie miałam chłopaka. Zresztą w ogóle nie byłam na randce, nie całowałam się. Niewiele wiedziałam o tych sprawach.

- Ja... nie. To znaczy nie lubię kawy.

- To może sok? Ja stawiam.

- Chcesz się ze mną umówić?

- Tak. Bardzo. Widziałem cię już kilka dni wcześniej, jak pomagałaś pozbierać zakupy tamtej starszej pani. – rzeczywiście tak było. Szła z foliową torebką w ręce, ale nagle się rozerwała. Owoce potoczyły się po chodniku, a ja zaczęłam je łapać. Obserwował mnie? Nie widziałam go wcześniej w szkole, szczere mówiąc.

- Dobrze. – kiwam głowa z uśmiechem. Idę razem z nim do kawiarni i zamawiam sok pomarańczowy. Adam popija kawę i uśmiecha się do mnie. Rozmawiamy o szkole, rodzinie i planach na przyszłość. Daję mu swój numer telefonu, a gdy jestem w domu dostaję SMS-a z podziękowaniami za spotkanie. Każdego dnia widzę go na korytarzu, a on podchodzi i zagaduje mnie. Cały tydzień chodzę do szkoły bardzie uśmiechnięta i podekscytowana. Naprawdę go lubię. Podoba mi się. Mamy podobne zainteresowania i często wymieniamy się poglądami na temat nowych filmów, które obejrzeliśmy. Po miesiącu idziemy na taką pierwszą prawdziwą randkę. Adam zaprasza mnie do kina, a później na kolację. Moim rodzicom powiedziałam, że idę do koleżanki. Tylko Marta znała prawdę. Jestem zdenerwowana towarzystwem Adama. Zachowuje się bardzo szarmancko. Otwiera mi drzwi, odsuwa krzesło i pyta o moje upodobania. Minął miesiąc, a ja czuję się jakbyśmy byli ze sobą dużo dłużej.

- Tak sobie myślałem... może poszlibyśmy po kolacji do mnie? – pyta po złożeniu zamówienia, gdy odchodzi kelner.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. – mówię speszona. Boję się, że będzie chciał czegoś więcej. Słyszałam jak dziewczyny w szatni mówią o całowaniu i innych rzeczach, na które nie była gotowa.

- Obejrzelibyśmy jakiś film, a później odprowadziłbym cię do domu. – namawia, uśmiechając się słodko. Dotyka mojej dłoni, która leży na stoliku i przesuwa po niej opuszkami palców. Powoli mu ulegam. Chciałabym spędzić z nim więcej czasu.

- Dobrze. – zgadzam się i zmieniam temat na szkołę.

Tego dnia pierwszy raz się pocałowaliśmy. To było delikatne muśnięcie warg, które spowodowało, że na dobre się w nim zakochałam. Co prawda nie powiedziałam mu tego, ale czekałam na odpowiedni moment.

***

Paulina – szesnaście lat

W dniu moich szesnastych urodzin Adam zaprosił mnie do siebie. Wiedziałam, że tego dnia stanie się coś wielkiego. Planowaliśmy to od miesiąca. Ma już osiemnaście lat i nie chce dłużej czekać, a ja? Bardzo się boję. Czytałam trochę tym, ale przeraża mnie to. Nie do końca tego chcę, ale martwię się, że jeśli nie udowodnię mu miłości, zerwie ze mną. A mam tylko jego. Adam kupił już legalnie wino i poczęstował mnie nim, gdy byliśmy sami w domu jego rodziców. Wyjechali na wcześniejsze wakacje i pozwolili mu urządzić imprezę. On jednak woli być ze mną.

Nalewa nam wina w kieliszki i z uśmiechem podaje mi jeden. Upijam mały łyczek i czuję palenie w gardle. Nie lubię smaku wina. Ani zapachu. Coś obrzydliwego. Adam również smakuje i po chwili siada na kanapie, ciągnąc mnie na swoje kolana. Zjedliśmy godzinę temu kolację, którą przygotował, a teraz mieliśmy zdecydować się na ważny krok. Nie jest mi wygodnie, więc zsuwam się obok niego i wtulam w jego bok. Po chwili czuję jego usta na swojej twarzy i dłonie błądzące po nogach. Odstawiam kieliszek i całuję go w usta. Adam robi to samo i po chwili sadza mnie okrakiem na swoich udach. Przywieram do niego, całując go czule. Chwyta mnie za włosy i przysuwa jeszcze bliżej. Po chwili zsuwa dłonie na moje pośladki i podwija sukienkę, żeby jego ręce znalazły się na moich koronkowym majtkach. Kupiłam je specjalnie dla niego, czerwieniąc się, gdy ekspedientka pytała czy dobry rozmiar. Pomogła dobrać mi stanik i stwierdziła, że wyglądam jak prawdziwa kobieta. Nosiłam raczej zwykle bawełniane majtki, ale dzisiaj chciałam wyglądać dla niego pięknie. Gdy całował mnie po szyi, czułam się piękna. Chciałam mu pokazać, jak bardzo go kocham. Adam zsuwa mi ramiączko sukienki i całuje w odsłonięty obojczyk. Robi malinkę i po chwili zmienia pozycję, żeby znaleźć się nade mną. Jestem zaskoczona i lekko wystraszona tym, co ma się stać.

- Może pójdziemy już do twojego pokoju? – proponuję. Nie chcę, żeby doszło do tego na kanapie.

- Dobrze. Aż tak ci się spieszy? – śmieje się i podnosi z kanapy. Prowadzi mnie do swojego pokoju i kładzie na łóżku. Byłam już tu nie raz i leżałam z nim na jego niebieskiej pościeli. Ale teraz to coś innego. Całuje mnie namiętnie i prosi, żebym zdjęła sukienkę. Robię to niechętnie, ale gdy widzę, jak na mnie patrzy, czuję się kochana i piękna. Biorę głęboki oddech i potakuję, gdy patrzy na mnie, szukając potwierdzenia. Nasz pierwszy raz jest dosyć bolesny. Przyjemny, ale bolesny. Adam dobrze się mną opiekuje po wszystkim i przeprasza za ból, jaki mi zadał. Myślę, że coś się zmieniło dzisiejszej nocy. Ale niestety – nawet nie wiem, jak bardzo się mylę.


- Później nagle przestał z tobą rozmawiać? – pytam zaciekawiony jej opowieścią. Trudno mi słuchać, jak mówi o seksie ze swoim byłym, ale chcę jej pomóc. I zrozumieć.

- Stopniowo oddalał się ode mnie. – wzrusza ramionami przybita. Widzę, że to dla niej było trudne. – Później była ta ciąża...

- Powiedziałaś mu? Jak zareagował? – przerywam jej.

- W tym problem. – patrzy na mnie smutno. - Powiedziałam mu, ale zerwał ze mną. Płakałam z powodu złamanego serca i zmniejszonych szans na bycie matką. Nikt mnie nie wspierał i nie rozmawiał ze mną. Rodzice byli źli na mnie, a siostrze zabronili przychodzić do szpitala. Dopiero w domu mogłam się do niej przytulić, ale nie zwierzyć. Wstydziłam się tego wszystkiego.

- Przykro mi kochanie. Tak dużo przeszłaś. - całuję ją w czubek głowy i przytulam do siebie. Jej blond włosy pachną waniliowym szamponem i drapią mnie w nos, ale nigdzie indziej nie chciałbym teraz być. Tej nocy leżymy spleceni ze sobą w uścisku, jakby jutra miało nie być. Najważniejsze jest teraz wsparcie dla Pauliny. Musi czuć, że dla mnie to jest równie ważne, co dla niej. I musi wreszcie zacząć się godzić z przeszłością. Bez tego nie będziemy mogli zacząć budować przyszłości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Com